- Poszukuję możliwości porozumienia między ludźmi, nawet między osobistościami o skrajnie odmiennych światopoglądach. Myślę, że współcześnie jest potrzebna refleksja nad tym, co zrobić, by więcej nas łączyło niż dzieliło. Szczególnie, gdy widzimy, co dzieje się na świecie, w Europie i w poszczególnych państwach - mówi reżyser Michael Tarant przed premierą "Kolacji na cztery ręce" na Scenie Polskiej w Czeskim Cieszynie.
Michael Tarant reżyseruje piąte w swojej karierze przedstawienie w Teatrze Cieszyńskim. Tym razem czeski reżyser podjął się teatralnej adaptacji kultowej sztuki Paula Barza "Kolacja na cztery ręce", której punktem wyjścia jest zdarzenie fikcyjne - osobiste spotkanie Bacha z Haendlem. Premiera już w najbliższą sobotę, 27 maja o godz. 17.30 na Scenie Polskiej, a poniżej rozmowa z Michaelem Tarantem. Jesteście na ostatniej prostej przed premierą "Kolacji na cztery ręce". Za kilka dni publiczność Sceny Polskiej zobaczy efekt Waszej wielotygodniowej pracy. Jak się czujesz i jakie są nastroje wśród aktorów przed próbą generalną, która już w najbliższy piątek? - Jestem już trochę zmęczony, zresztą podobnie jak zespół aktorski. Najnowsze przedstawienie jest małoobsadowe, ale wspiera się na dwóch dużych rolach Bogdana Kokotka w roli Jerzego Fryderyka Haendla i Tomasza Kłaptocza jako Jana Sebastiana Bacha, którzy cały czas są na scenie. Aktor,