"Scenariusz dla trzech aktorów" w reż. Bogusława Semotiuka w Teatrze im. Węgierki w Białymstoku. Pisze Jerzy Szerszunowicz w Kurierze Porannym.
Najlepsze są sceny, w których Krzysztof Ławniczak "robi małpę". Inteligentna komedia zamienia się w tanią farsę. Publika uszczęśliwiona. Mamy kolejnego hiciora! Intryga "Scenariusza dla trzech aktorów" da się streścić w jednym zdaniu: trzech mężczyzn spotyka się, by pracować nad przedstawieniem teatralnym. I to by było na tyle. "Mięsem" sztuki są nieporozumienia, spory i próba uzgodnienia wspólnego stanowiska pomiędzy trzema artystami. Każdy inaczej pojmuje sens sztuki. Zawiązują doraźne koalicje, zaciekle bronią swego stanowiska, kpią, wyszydzają, parodiują się wzajemnie. Rzecz jest niezwykle dynamiczna, w wielu miejscach spięcia wyładowują się w humorze, błazenadzie, ironii. Jednak w atrakcyjnym opakowaniu kryje się poważny ładunek intelektualny - refleksje na temat pojmowania teatru i w ogóle sztuki, jej społecznej roli i zadań stojących przed artystą. Śmiej się, ale myśl Białostocki "Scenariusz..." jest bezdyskusyjnie śmies