Szanowni Państwo, będąc na urlopie bezpłatnym z dala od Olsztyna, ze zdumieniem przeczytałem artykuł w olsztyńskim dodatku do "Gazety Wyborczej" dotyczący kierowanej przeze mnie instytucji - pisze Andrzej Bartnikowski.
Moje zdumienie wynikało z faktu, że zawiera on całą masę nieścisłości, półprawd czy czasami wręcz kłamstw, które wszystkie prowadzą do fałszywej tezy jakoby w Olsztyńskim Teatrze Lalek dochodziło do mobbingu czy celowego łamania praw pracowniczych przez kadrę kierowniczą. W związku z tym, czując się niejako wywołanym do tablicy, pozwolę sobie zweryfikować i sprostować najbardziej rażące nieścisłości i nieprawdy zawarte w wymienionym artykule. Jako, że rzeczywistość relacji pracowniczych w takiej instytucji jak teatr jest niezwykle złożona i skomplikowana, będę się starał pisać tak zwięźle jak to tylko możliwe, choć proszę mieć świadomość, że wyczerpujący opis sytuacji, do których artykuł czyni aluzje, wymagałby objętości znacznie większej niż wszystkie strony, jakie ma do dyspozycji jeden numer gazety. Zacznijmy od tytułu: "Mobbing w Olsztynie. Gdy podwładni mają dość". Odkąd zostałem dyrektorem OTL słowo "mobbin