EN

27.04.2017 Wersja do druku

Igor Michalski: Aktorem się jest do końca życia, a dyrektorem się bywa

- Wspólnym zwycięstwem zespołu jest to, że pokonaliśmy lęk przed tą ogromną widownią na 1070 miejsc. A wątpliwości, czy uda się tę salę wypełnić, były. Pokonaliśmy też strach przed produkcją największych musicali - mówi Igor Michalski, po trzech latach dyrektorowania Teatrowi Muzycznemu w Gdyni.

Z Igorem Michalskim [na zdjęciu], dyrektorem Teatru Muzycznego w Gdyni, rozmawia Ryszarda Wojciechowska: Może powinnam Pana najpierw przedstawić jako aktora. Bo aktorstwo było tym pierwszym przystankiem w drodze do Teatru Muzycznego. - Szekspir mówił, że świat jest teatrem, a wszyscy ludzie są aktorami. Aktorem się więc jest do końca życia, a dyrektorem się bywa. Ale teraz zamiast na scenie, siedzi Pan przy dyrektorskim biurku. - Zamiast biurka mam stół, przy którym można swobodnie porozmawiać. Staram się zresztą w pracy nie siedzieć. Nie tylko dlatego, że to niezdrowo. Ale teatru nie można prowadzić zza biurka. Trzeba być w ruchu, oglądać inne teatry i przedstawienia. Jesteśmy niewolnikami teatru. Kiedy wszyscy w sobotę czy w niedzielę otwierają się na przyrodę i świat, my w teatrze mamy próby lub gramy. Dyrektor nie jest panem i władcą? - Jest też niewolnikiem... tyle że publiczności. Bo bez niej nie ma teatru. To oczywiś

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

"Gorączka sobotniej nocy" i inne hity w Gdyni

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Bałtycki nr 96/25.04

Autor:

Ryszarda Wojciechowska

Data:

27.04.2017