EN

25.04.2017 Wersja do druku

20 lat od śmierci Piotra Skrzyneckiego

Aż pewnego kwietniowego dnia, oddaliwszy się najdalej, już nie wrócił...

Dla nas, piwniczan z tamtych lat, a przecież i dla naszej z tamtych lat publiczności, te zdumiewające 20 lat nieobecności Piotra Skrzyneckiego to nic. To zaledwie wczoraj... Jako jeden z nie tak wielu już bezpośrednio zaangażowanych świadków we wspólne budowanie i w życie, dziś, 20 lat po Twoim zniknięciu, spisane co najmniej przed dziesięcioma laty tamtego czasu moje pamiętanie chciałbym na tych łamach przywołać. Pierwotnie te wspomnienia znalazły się w książce "Pod Baranami ten szczęsny czas..." lecz niech będą tu - w skróconej formie - przypomniane. JAK NAPOLEON Piotr na początku nie był ani dyrektorem, ani konferansjerem. Przychodził do Piwnicy jako jeden z dyskutantów. Według niektórych uchodził za inteligentnego, lecz klasycznego, fajtłapę. Wiem z różnych świadectw, że intronizacja Piotra odbyła się tak: zapowiadający wtedy programy w Piwnicy Mariusz Chwedczuk zachorował. Piotr został wyrwany do poprowadzenia wieczoru. Miała go za

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

20 lat od śmierci Piotra Skrzyneckiego

Źródło:

Materiał nadesłany

W Sieci nr 17/18/24-04/07-05-17

Autor:

Leszek Długosz

Data:

25.04.2017