"Faust 5000" Tomasza Mana w reżyserii autora w Białostockim Teatrze Lalek. Pisze Jerzy Doroszkiewicz w Kurierze Porannym.
Nowa premiera to umowne postaci, kryjące się za maskami i parodie różnych konwencji muzycznych Opowieść o mękach twórczych zamieniła się w sprawnie zagrany na scenie komiks - śpiewogrę Tomasz Man, reżyser "Fausta 5000", swój tekst potraktował w niecodzienny sposób. Wykorzystując przestrzeń sceny Białostockiego Teatru Lelek zamienił go w rozgrywające się na oczach widzów komiksowe scenki. Często bliskie życiu, wywołujące śmiech, ale też - jak to w komiksie bywa - opierające się na powszechnie znanych schematach bohaterów. Męki lenia czy nieudacznika Diabelska, jak sam ją określił reżyser, orkiestra na początku przedstawienia daje rockowy tusz, światła migają, a skręcający się konwulsyjnie nad biurkiem Michał Jarmoszuk w roli Pisarza jakby kończy dzieło i kryje twarz za maską. Skryty za ledwie naszkicowaną twarzą będzie musiał pozostać przez niemal godzinę. W tym czasie spotka się z korowodem postaci, sam ruszy w podróż po mieś