EN

14.04.2017 Wersja do druku

Najgłośniejszy dramat tego sezonu nie trwał na scenie

Już dawno żaden miejski konkurs nie wywołał tylu emocji, co ten bydgoski na dyrektora Teatru Polskiego. Kto z tego starcia wyjdzie zwycięsko? - zastanawia się Joanna Pluta w Gazecie Pomorskiej.

Akt pierwszy. Jest rok 2014, jesień. Paweł Wodziński właśnie przejmuje Teatr Polski w Bydgoszczy po swoim poprzedniku Pawle Łysaku, który idzie "szefować" warszawskiemu Powszechnemu. Nowy dyrektor poprzeczkę ma zawieszoną bardzo wysoko, ale zamiast obaw ma konkretny plan i spójny program. - Chcemy poruszać tematy dotyczące nie tylko naszej lokalności, bo takie myślenie dla teatru bywa zabójcze - tłumaczył Wodziński podczas swojej pierwszej konferencji prasowej, którą zorganizował nie jak zawsze Łysak we foyer, a na scenie. Ten ruch miał zapowiedzieć, że teraz teatr ma się stać platformą swobodnej wymiany zdań, dostępną dla każdego. - Chcemy też postawić na nowoczesność. Dość mówienia o przeszłości, na której skupiony był przez ostatnich 15 lat teatr w Polsce. W kraju zaszły zmiany, o których trzeba zacząć mówić również na scenie - zapowiadał. I zaczął. Dotąd ekipa prowadzona przez Pawła Wodzińskiego i Bartka Frąckowiaka wypro

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Najgłośniejszy dramat tego sezonu nie trwał na scenie

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Pomorska nr 88

Autor:

Joanna Pluta

Data:

14.04.2017