EN

5.04.2017 Wersja do druku

Adam Ferency: Czy łysy facet musi być zły

W filmie zawsze grałem postacie czarne, jedynie Janek Kolski dostrzegł we mnie kogoś innego. W teatrze jest inaczej, bo on rządzi się konwencją - mówi aktor Adam Ferency.

Rz: Co najbardziej ceni pan w twórczości Jerzego Pilcha? Adam Ferency: Zwykle podchodzę do lektur bardzo emocjonalnie, nie tylko do poezji. Jest pewien rodzaj frazy, który mnie wciąga, jak na przykład u Gombrowicza, lub nie. Jerzy Pilch ma pod tym względem coś z Gombrowicza. Tę dziwną muzykalność frazy i podobne spojrzenie na życie. Spojrzenie ewangelika, które w kraju katolików zyskuje uznanie... - Wie pan, z tym głoszonym wszem wobec niemal 90-procentowym katolicyzmem w Polsce bywa różnie. Jestem wprawdzie z bardzo katolickiego domu, ale myślę, że od około 50 lat nie mam wiele wspólnego z religią. Świadomie podkreślam, że nie jestem ateistą, lecz człowiekiem areligijnym. Bliskie mi były zawsze poglądy księdza Józefa Tischnera, który powtarzał wielokrotnie, że najpierw jest człowiekiem, a dopiero potem księdzem i Polakiem. Właśnie Jerzy Pilch najpierw jest człowiekiem, a dopiero potem ewangelikiem czy Polakiem, i to w nim cenię. Dla mni

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Adam Ferency: Czy łysy facet musi być zły

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita online/4.04

Autor:

Jan Bończa-Szabłowski

Data:

05.04.2017