EN

28.03.2017 Wersja do druku

Jak wyzwolony reżyser zamordował Wyspiańskiego

"Wyzwolenie" Stanisława Wyspiańskiego w reż. Krzysztofa Garbaczewskiego w STUDIO teatrgalerii w Warszawie. Pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Po premierze w warszawskim Studio zastanawiam się, co złego uczynił reżyserom Stanisław Wyspiański, że tak bezkarnie nim pomiatają. Najpierw było bydgoskie "Wesele" Marcina Libera, gdzie w rymy wieszcza "wtrącał się" Paweł Sztarbowski, potem "Klątwa" w warszawskim Teatrze Powszechnym, gdzie z samego tekstu Wyspiańskiego Oliver Frljić pozostawił niewiele, a teraz mamy "Wyzwolenie". Pod reżyserią podpisał się Krzysztof Garbaczewski, twórca modny. Gdybym po tym spektaklu miał oceniać jego artystyczny geniusz, uznałbym, że przyznana mu Nagroda im. Leona Schillera jest raczej żartem. Na szczęście jest autorem takich spektakli jak "Opętani" czy "Życie seksualne dzikich". Potraktujmy więc "Wyzwolenie" jako wypadek przy pracy. Inaczej mówiąc - pudło. To ostatnie określenie ma w tym spektaklu wymiar całkiem materialny. A powiedzieć, że Krzysztof Garbaczewski potraktował Wyspiańskiego nonszalancko, byłoby niepotrzebnym eufemizmem. To "Wyzwolenie"

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Jak wyzwolony reżyser zamordował Wyspiańskiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 73

Autor:

Jan Bończa-Szabłowski

Data:

28.03.2017

Realizacje repertuarowe