EN

23.03.2017 Wersja do druku

Bydgoszcz i Kalisz na życzenie lokalnych władz znów staną się teatralną prowincją?

Nie wystarczy robić dobry teatr, by pozostać jego dyrektorem. Boleśnie przekonali się o tym właśnie szefowie dwóch spośród najbardziej interesujących poszukujących scen w Polsce: Teatru Polskiego w Bydgoszczy i Teatru im. Bogusławskiego w Kaliszu - pisze Witold Mrozek w Gazecie Wyborczej.

Trzy lata to minimalna długość dyrektorskiego kontraktu przewidziana przez ustawę. I tylko tyle czasu utrzymali się Paweł Wodziński i Magda Grudzińska, zanim samorządy - odpowiednio - Bydgoszczy i województwa wielkopolskiego zakończyły z nimi współpracę. Nie pomogły sukcesy dyrektorów oraz fakt, że pierwszy sezon nowej dyrekcji jest właściwie czasem na rozruch, zmianę kursu i konsolidację zespołu. Trzy lata w takim wypadku to za mało. Samorządy nie muszą zresztą wcale rozpisywać konkursu po upływie pierwszej kadencji, jeśli ta okazuje się udana. W Kaliszu lokalnie, w Bydgoszczy globalnie Grudzińska robiła w Kaliszu teatr, który umiejętnie łączył estetyczne poszukiwania, zmysł społecznikowski i myślenie o lokalnym widzu. Anna Smolar - nagrodzona później Paszportem "Polityki" - wyreżyserowała tu przejmujące przedstawienie o alkoholizmie według "Najgorszego człowieka na świecie" Małgorzaty Halber. Weronika Szczawińska w miejskim dy

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Aktorzy prowincjonalni

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza nr 58 online

Autor:

Witold Mrozek

Data:

23.03.2017