EN

17.03.2017 Wersja do druku

Marcin Nałęcz-Niesiołowski: Balet wymaga bardzo wrażliwego dyrygenta

dyrektor Opery Wrocławskiej opowiada o pracy z tancerzami i choreografami oraz o wielkich superprodukcjach w rozmowie z Jackiem Cieślakiem w Rzeczpospolitej.

Jacek Marczyński: Czy trudno być dyrygentem zespołu baletowego? Marcin Nałęcz-Niesiołowski: To zależy od doświadczenia i od oczekiwań, bo przecież dyrygent musi dostosować swoją kreację, rozumienie muzyki danego utworu do potrzeb choreografii, ruchu tancerzy na scenie. A nie zetknął się pan nigdy z opinią, że dla dyrygenta prowadzenie spektakli baletowych jest jednak mniej prestiżowym zajęciem? - Nie, wręcz odwrotnie. Słyszałem nieraz, że przedstawienia baletowe wymagają dyrygenta szczególnie wrażliwego i czułego na wiele aspektów związanych z możliwościami tancerzy. Musi mieć wyczucie tempa, rytmu i wiedzieć, jak ruch połączyć z interpretacją muzyczną. Istnieją dwa rodzaje muzyki, z której korzystają choreografowie. Pierwsza z nich była od początku tworzona specjalnie dla baletu. Powstawały dzięki temu dzieła wybitne, takie choćby jak "Jezioro łabędzie" Piotra Czajkowskiego, ale mamy też twórczość Ludwiga Minkusa, któr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Balet wymaga bardzo wrażliwego dyrygenta

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita online

Autor:

Jacek Marczyński

Data:

17.03.2017