- Pozwólcie na wstrzymanie zwolnień grupowych, dajcie nam czas na wypracowanie kompromisu. Nie dajcie zniszczyć Warszawskiej Opery Kameralnej - zaapelowali we wtorek do radnych sejmiku województwa mazowieckiego związkowcy z tego teatru - pisze Anna S. Dębowska w Gazecie Wyborczej.
Operze chce pomóc Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego. Członkowie trzech działających w Warszawskiej Operze Kameralnej związków zawodowych, w tym największej "Solidarności", pojawili się we wtorek przed południem na posiedzeniu sejmiku województwa mazowieckiego. Organizatorem działalności WOK, której roczny budżet wynosi 16 mln zł, jest marszałek Adam Struzik (PSL). Teatr ma w repertuarze ponad 100 oper, w tym wszystkie dzieła sceniczne Mozarta, słynie z letniego Festiwalu Mozartowskiego. Związkowcy rozwinęli transparent z napisem: "Nie ma opery bez artystów". To aluzja do zaplanowanych przez p.o. dyrektora WOK Alicję Węgorzewską zwolnień grupowych, których ofiarą ma paść 104 z 250 osób, czyli 40 proc. załogi tego teatru: wszyscy śpiewacy soliści, dyrygenci i część orkiestry Sinfonietta WOK (niektóre osoby zatrudnione tylko na pół etatu). Mają się one zacząć 15 marca i przebiec w dwóch turach. Węgorzewska jako powód zwolnień