EN

24.02.2017 Wersja do druku

Teatr na wojnie

Teatralną przygodę Pawła Wodzińskiego z Bydgoszczą należy uznać za - delikatnie mówiąc - średnio udaną. Co poszło nie tak? Dziś, 24 lutego mija termin zgłaszania ofert w konkursie na dyrektora Teatru Polskiego w Bydgoszczy. Warto pokusić się o małe podsumowanie kadencji dotychczasowego kierownictwa placówki - pisze Jarosław Jakubowski.

Paweł Wodziński przyszedł do Bydgoszczy w aurze "namaszczonego" przez swego poprzednika - Pawła Łysaka, z którym wcześniej często współpracował. Jednak od początku dało się odczuć, że nowy dyrektor chce za wszelką cenę zaznaczyć własną odrębność. To naturalne i z ciekawością czekaliśmy na efekty. Wodziński ze swoim zastępcą Bartoszem Frąckowiakiem postawili na teatr zaangażowany, ale inaczej niż u Łysaka - zaangażowany nie lokalnie, lecz globalnie. Na dalszy plan zeszły tematy bydgoskie, Teatr Polski radykalnie zerwał dotychczasowe przymierze z publicznością. W zamian zaoferował namysł nad ważnymi problemami współczesnego świata takimi, jak choćby tożsamość etniczna ("Romville"), wyzysk kolonialny ("Murzyni"), waśnie narodowościowe ("Swarka"), lecz nade wszystko - napięcie między tradycją a modernizacją. Ten wątek pojawia się niemal we wszystkich spektaklach za kadencji dyrektora Wodzińskiego. Już tylko ten pobieżny przeglą

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Teatr na wojnie

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Jarosław Jakubowski

Data:

24.02.2017