EN

21.02.2017 Wersja do druku

Nowy słownik teatralny: Śmiecher. Szkic hasła

Czy zdarzyło się komuś być w teatrze i słyszeć widza śmiejącego się w zaskakujących momentach lub śmiejącego się szczególnie? Choćby głośniej lub częściej niż wynikało to z oglądu? I nie chodzi tu absolutnie o widza będącego "pod wpływem" lub śmieszka potocznego, co się śmieje zawsze. Tu chodzi o coś dużo poważniejszego, czyli o śmiech na serio - pisze Piotr Wyszomirski.

Kiedyś był tylko klakier. Płaski, banalny, jednowymiarowy w intencjach i związkach współpracownik spektaklowy i producent klaki - generalnie wiadomo, o co i o kogo chodzi. Czasy się zmieniają, sztuka musi ciągle być nowa i pierwsza, więc i współpracownicy nowi być muszą także i jak najbardziej. Nie wiadomo, kiedy i skąd, ale na pewno pojawił się, jest i rozwija: świeży, bogaty hierarchicznie i jeszcze chyba nie do końca opisany, ale bez niego trudno już sobie wyobrazić spektakl. Zastępuje klakiera lub występuje z nim wespół. Chyba jednak ostatecznie bardziej wypiera starego wiarusa, niż z nim występuje. A na pewno nie współpracuje. Zjawisko już dawno wystrzeliło z bloków uzusu i staje się normą, więc dobija się opisu. To śmiecher. Śmiecher jest przydatny na komedii i na tragedii, wszak o rzeczach smutnych najskuteczniej mówi się na śmieszno. Czy zdarzyło się komuś być w teatrze i słyszeć widza śmiejącego się w zaskakujących momenta

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nowy słownik teatralny: Śmiecher. Szkic hasła

Źródło:

Materiał własny

Materiał nadesłany

Autor:

Piotr Wyszomirski

Data:

21.02.2017