Zastanawiam się, po co łódzkiej Manufakturze opera na tak mało interesujący temat? Po co Teatrowi Wielkiemu inicjowanie dzieła niedającego szans na frekwencję, zainteresowanie publiczności i sukces artystyczny? - felieton Sławomira Pietrasa w Angorze.
Zachodzą zjawiska, które chciałoby się, aby nigdy nie nastąpiły. Zanim powiem, o co chodzi, zajmę się na chwilę 80. rocznicą urodzin nestora polskich tenorów Wiesława Ochmana. Upływ czasu, świetna forma, ciągle intensywna aktywność Mistrza sugerują odwołanie jakichkolwiek obchodów rocznicowych, w obliczu rosnącej szansy na nieśmiertelność tego fenomenalnego artysty. Tego nie da się już powiedzieć o Annie Irzykowskiej-Mironowicz, wybitnym łódzkim krytyku i konsultancie muzycznym ponad tysiąca filmów wyprodukowanych w ostatnim półwieczu. Była recenzentem kompetentnym, odważnym i wnikliwym. Jej zapowiadane długoletnią chorobą odejście przeszło w grudniu ubiegłego roku jakoś niezauważenie. Być może w przypadku niektórych krytyków i dyrektorów oper zniknięcie na zawsze jest spełnieniem marzeń wszelkich miernot, artystycznych kalek i teatralnych padalców. Znałem ją i ceniłem. Lubiliśmy się. Niech jej muzyczno-operowa ziemia lekką bę