EN

18.12.1991 Wersja do druku

Z teatru: "Klątwa"

Na scenie porozsypywane są prawdziwe kamienie. Z lewej strony stoi plebania. Przez otwarte okno widać wiszący na ścianie obraz Matki Boskiej. Nad plebanią rozsiadł się kościół. Jego fronton wygląda jak żywy. W tle majaczy stos przygotowany do całopalnej ofiary. Klątwa i zdrada. "Klątwa" Wyspiańskiego na scenie i Jerzy Zdrada w loży, obok Józefy Hennelowej... Na widowni pojawiło się wiele znakomitości, ponieważ na premierach ciągle jeszcze się bywa. Ale z foteli wybitych czerwonym suknem od początku spektaklu wieje chłodem. Zawsze mnie dziwi skąd publiczność wie, kiedy może kredytować artystów, a kiedy nie. Zdarza się - choć niezwykle rzadko - że jest podniecona jeszcze przed podniesieniem kurtyny. I co ciekawe: właściwie nigdy nie myli się. Pojedynczy widz tak! Sala nie! Wsłuchuję się więc w mało przyjazną ciszę, która towarzyszy "Klątwie" i zastanawiam dlaczego Jerzy Goliński wybrał akurat ten dramat. Młoda krzyczy na gromadę. Grom

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Z teatru: "Klątwa"

Źródło:

Materiał nadesłany

"Echo Krakowa" nr 244

Autor:

Elżbieta Konieczna

Data:

18.12.1991

Realizacje repertuarowe