EN

19.12.1991 Wersja do druku

Pan Bóg i hipokryci

Zawsze myślałem, że "Klątwa" jest przede wszystkim o nietolerancji. I o karze za pychę. Wszyscy wszystko mają tam wszystkim za złe. Chłopi nie mogą ścierpieć, że Młoda zadziera nosa i ma się za coś lepszego. Księdza nikt nie lubi, bo innych gromi, a sam żyje w grzechu z Młodą, ojcując dwójce dzieci. A jeszcze przyszła na wieś susza i rzuciła się wszystkim do mózgu.

Po wyjściu ze spektaklu Golińskiego myślę, że "Klątwa" jest raczej o hipokryzji. I o koźle ofiarnym, który jest konsekwencją hipokryzji. Gdzie bowiem obłuda i kłamstwo rządzą ludzką zbiorowością, którą w dodatku spotyka nieszczęście, pojawia się demon okrutnej ofiary. Ksiądz grzeszy podwójnie, wobec Boga i ludzi, i jest największym hipokrytą. Sam Wyspiański nie miał nad nim litości: ostatnie pół godziny sztuki kazał mu miotać się w ataku hipokryzji po scenie, zamiast popędzić go do ratowania konkubiny z dziećmi. Hipokrytą jest parobek, który nie chce wziąć odpowiedzialności za własne nieślubne dziecko i jego matkę. Hipokrytami są chłopi, którzy udają, że chodzi im o rytualne przebłaganie Boga, a tak naprawdę zależy im na ukaraniu Młodej, bo wyzywała ich od leni i marnotrawców. Hipokrytą jest Pustelnik zgrywający idiotę po akcji prowokacyjnej przeciw Księdzu. Hipokrytą nie jest tylko Dziewka i może jeszcze Matka. Ale wszystki

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Pan Bóg i hipokryci

Źródło:

Materiał nadesłany

"Gazeta Wyborcza" nr 295

Autor:

Tadeusz Nyczek

Data:

19.12.1991

Realizacje repertuarowe