"Jedynym pięknem w sztuce jest życie ludzkie" - pisał Shaw i pewnie się nie mylił. Gdyby szukać potwierdzenia tej prawdy efektownym dowodem byłby "Skrzypek na dachu" Jerry'ego Bocka, z librettem Josepha Steina. Prawie 20-letnia wielka sceniczna kariera tego musicalu przyniosła dostatecznie wiele wiadomości o utworze, a więc nawet ci dla których ten rodzaj sztuki oznacza wspaniały wystrój sceny - pióra i schody - z ochotą i zaciekawieniem przyjrzeć się chcieli Anatewce, małemu ukraińskiemu miasteczku i jego mieszkańcom żyjącym tam w początkach minionego wieku, zwłaszcza zaś Tewiemu mleczarzowi jego żonie i pięciu córkom. Cała prosta życiowa mądrość głównego bohatera, jego wyrozumiałość i dobroć, refleksje przepojone przysłowiową żydowską przekorą, arcyłatwo skłaniają widza do bacznego śledzenia wszystkich niuansów tekstów, reagowania na pana Tewiego dywagacje, kierowane choćby do Boga: "Stworzyłeś wielu, bardzo w
Tytuł oryginalny
Skrzypek na dachu
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Łódzki nr 96