EN

29.04.2008 Wersja do druku

Nieme kino zamiast opery

W ŁODZI JAK W HOLLYWOOD. Z "Włoszki w Algierze" Michał Znaniecki zrobił parodię filmowego melodramatu, ale oryginał Rossiniego jest o wiele bardziej zabawny Obok Mariusza Trelińskiego i Krzysztofa Warlikowskiego jest naszym trzecim eksportowym reżyserem operowym. Ale w przeciwieństwie do nich Mi­chał Znaniecki ma jeszcze czas oraz propozycje, by działać w kraju. Miesiąc po warszaw­skiej "Łucji z Lammermooru" w Teatrze Wielkim w Łodzi przy­gotował kolejną premierę. Oglą­dając tam "Włoszkę w Algierze", trudno się jednak oprzeć wra­żeniu, że chyba za dużo pracuje. Umiejętności mu nie brakuje, wie na przykład, jak zaprojekto­wać zabudowę sceny, by deko­racje nie tłumiły głosów śpiewa­ków. Pomysłów ma zaś w nad­miarze, ale w przypadku dzieła Rossiniego ilość nie przeszła w jakość. Tłok na scenie Powstała w 1813 r. "Włoszka w Algierze" to arcydzieło opery komicznej. Ma tak zabawną i pełną gagów akcję, że nie trze­ba niczeg

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Nieme kino zamiast opery

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita nr 101

Autor:

Jacek Marczyński

Data:

29.04.2008

Realizacje repertuarowe