EN

28.04.2008 Wersja do druku

Kino w operze czy opera w kinie?

Najnowsza inscenizacja tej urokliwej ope­ry buffo została przeniesiona do studia fil­mowego z epoki Poli Negri i Rudolfa Walentino z całym jego bagażem. Powstaje kolejny film, to właśnie determinuje bieg akcji i zachowanie się jej bohaterów. Klaps, rusza akcja. Zaczyna się nawet interesująco, oglądamy pa­nie krzątające się podczas sprzątania filmowego planu. Chwilę później latający na ekranie pod­czas uwertury samolot zgrabnie ląduje na sce­nie, później okaże się, że wylądowała na nim Izabella. I tak już zostanie do zaskakującego fi­nału, co scena - to inny pomysł. Wiele z nich opartych na przerysowaniu sytuacji i przesad­nych zachowaniach ma w sobie sporo z atmos­fery komedii dell'arte. Najbardziej widać to w walce o to, by choć na chwilę znaleźć się w filmowym kadrze. Raz bajecznie kolorowy świat Mustafy i jego dworu oglądamy na "ży­wo", raz na ekranie, który zresztą odgrywa istotną rolę w całym przedstawieniu. To na jego tle roze

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Kino w operze czy opera w kinie?

Źródło:

Materiał nadesłany

Nasz Dziennik nr 100

Autor:

Adam Czopek

Data:

28.04.2008

Realizacje repertuarowe