Już jutro rozpocznie się Opera Rara. Dotychczas był to całoroczny cykl, prezentujący dzieła operowe epoki baroku w wersji koncertowej. Teraz staje się trzytygodniowym festiwalem. A specjaliści od PR i krytycy muzyczni oceniają dobre i złe strony tego pomysłu - pisze Łukasz Gazur w Dzienniku Polskim.
Inicjatorem Opera Rara był osiem lat temu Filip Berkowicz. Wtedy raz na kwartał prezentowano w Krakowie Operę w wersji koncertowej. Po tym, gdy w ubiegłym roku doszło do rozstania z współorganizującym imprezę Krakowskim Biurem Festiwalowym, cykl zmienia formułę. Z kilku wydarzeń rozproszonych w ciągu roku Opera Rara przeistacza się w ciąg spektakli i koncertów, które trwać będą do 10 lutego. - Opera Rara przechodzi ewolucję. To w dalszym ciągu jedno z najważniejszych wydarzeń operowych w Polsce. Jest to impreza unikatowa w skali Europy. Program został poszerzony o kompozycje późniejsze, włączając w to wiek XX, oraz recitale wokalne, a także wersje półsceniczne. Opera Rara nie rezygnuje przy tym z prezentowania publiczności tego, co stanowi o marce festiwalu i zawsze było sercem cyklu - największych dzieł operowych realizowanych w zgodzie z duchem epoki przez najwybitniejszych przedstawicieli wykonawstwa historycznego - tłumaczy pomysł Izabela