EN

13.11.2004 Wersja do druku

Zazdrość z pieprzem

KIEDY USUNIĘTO JĄ Z WARSZAWSKIEJ SZKOŁY TEATRALNEJ. PRZYJECHAŁA DO KRAKOWA. BY PO PARU LATACH WRÓCIĆ DO STOLICY. TERAZ ZNOWU ZOBACZYMY GRAŻYNĘ BARSZCZEWSKA POD WAWELEM: CO CIEKAWE. W SZTUCE WYREŻYSEROWANEJ PRZEZ NIĄ SAMĄ W TARNOWIE Trzy kobiety i jeden mężczyzna. To od razu zapowiada kłopoty. Na dodatek jest to mężczyzna idealny, który istnieje w wy­obraźni każdej kobiety. By ła­twiej było w niego uwierzyć, autorka sztuki nie wprowadza go na scenę. Istnieje on tylko w ich opowieściach, co nie przeszkadza związanym z nim ko­bietom w różnym wieku walczyć o ukochanego, kochać, nienawidzić, wpadać w dołki psychiczne, w rozpacz i miłosną euforię - opowiada Grażyna Barszczewska o swoim spektaklu "Za­zdrość", opartym na sztuce E. Vilar, który wyreżyserowała w tarnowskim Teatrze im. Ludwika Solskiego. - Dlaczego w tarnowskim teatrze? Bo właśnie mnie do niego zaproszo­no - mówi. - A poza tym Tarnów le­ży blisko Krakowa, a ja mam do Kra­kowa

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Zazdrość z pieprzem

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Krakowska nr 266

Autor:

Magda Huzarska-Szumiec

Data:

13.11.2004

Realizacje repertuarowe