EN

8.05.2004 Wersja do druku

Mądrość kosyniera Laszlo

Do czwartku wieczorem byłem zapiekłą westalką kobiecości. Wielbiłem niewiasty jak pies antrykot cielęcy. Czciłem jędrne filigranowości. Dech mi zapierało, gdy w bezpo­średniej mej bliskości głęboki wdech, pie­prznie kiełznany miseczkami rozmiaru D, łagodnie sunął ku mnie, i bydlęco cierpia­łem, gdy w trakcie wydechu D staczało się na dno żałosnego A. Tak jest, w duchu sko­wytałem: do końca twoich dni pozostań na wdechu, stokrotko ma, aż do finalnego wy­dechu bądź niczym bohaterowie filmu "Głęboki błękit" w scenach nurkowania bez butli, bluszczu mój! Hipnotycznie wy­suwający się z kremowej tulei karmazynowy jęzor szminki niezmiennie doprowa­dzał mnie do skowytów. Na dźwięk słowa depilacja - mdlałem. Filigranowość, wdech i wydech, D i A, warga karmazynowa, udo gładkie jak bilar­dowa kula... Ech! A gdzie jedwabie, czerw­cową nocą przyklejone do lśniących skór? Gdzie pończochy? Gdzie szwy pończoch, te wychudłe zaskrońce, co

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mądrość kosyniera Laszlo

Źródło:

Materiał nadesłany

Dziennik Polski nr 107

Autor:

Paweł Głowacki

Data:

08.05.2004

Realizacje repertuarowe