Sztuka Esther Vilar "Zazdrość", której premiera odbędzie się dziś w tarnowskim Teatrze im. Ludwika Solskiego, opowiada historię trzech kobiet. One trzy - on jeden. Miłość, przyjaźń, zazdrość, ból, zraniona duma to tematy, które na reżyserski warsztat wzięła Grażyna Barszczewska. Ale to także opowieść o niepozbawionej per-wersji grze, z której wynika, że zazdrość może silniej angażować niż miłość. Już dziś na tarnowskiej scenie premiera "Zazdrości" w Pani reżyserii. Czyżby zmęczenie aktorstwem skłoniło Panią do nowej profesji? - Nie, ale zapewne jest to z mojej strony akt odwagi. Choć muszę przyznać, że wcześniej "maczałam palce" w tej profesji, ale nie podpisywałam się na afiszu. Reżyserowałam też moje jednoosobowe przedstawienia. Uznałam wiec, że skoro umiem porozumiewać się z aktorami, to czemu nie spróbować. Poza tym reżyserowanie to wielkie doświadczenie dla aktora. Wreszcie można zrozumieć, jak reżyser nas
Tytuł oryginalny
Miłość na dwa faksy
Źródło:
Materiał nadesłany
Dziennik Polski nr 105