EN

19.12.2016 Wersja do druku

Hurkot bilardowych kul

"Wiśniowy sad" Antoniego Czechowa w reż. Anny Augustynowicz w Teatrze Wybrzeże w Gdańsku. Pisze Jarosław Zalesiński w Polsce Dzienniku Bałtyckim.

Jedna jest biała, druga czarna. Rzucane niewidoczną ręką co jakiś czas przelatują z hurkotem z jednej strony sceny na drugą. Dlaczego raz czarna, a raz biała, dlaczego raz z lewej strony w prawo, a innym razem odwrotnie? Nie wiadomo. Dwie bilardowe bile, wielkie jak futbolowe piłki, w przedstawieniu "Wiśniowy sad", wyreżyserowanym przez Annę Augustynowicz w Teatrze Wybrzeże (premiera w miniony piątek) to na pozór nawiązanie do namiętności Leonida Gajewa, który grą w bilard emocjonował się sto razy bardziej niż losem wiśniowego sadu, rodzinnego skarbu, wystawionego na licytację (nie bez powodu Michała Kowalskiego, grającego Leonida, Wanda Kowalska, autorka kostiumów, ubrała w chłopięce porcięta do pół łydki). Ale tak naprawdę te dwie kule, przelatujące bez ładu i składu z upiornym hurkotem przez scenę, to metafora tego wszystkiego, co rozgrywa się pomiędzy bohaterami dramatu. Ich bycie ze sobą to partia bilarda, w której ludzie tylko odbijają

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Hurkot bilardowych kul

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Dziennik Bałtycki nr 295

Autor:

Jarosław Zalesiński

Data:

19.12.2016

Realizacje repertuarowe