A że Borczuch wygrał Boską? ZNOWU? Bardzo dobrze - pisze Maciej Stroiński po tegorocznym Międzynarodowym Festiwalu Teatralnym Boska Komedia w Krakowie.
Na Boskiej Komedii przyszło mi do głowy, że tytuł "Artyści" to był jednak ironiczny. No wiecie, ARTYŚCI. Strzępka przypomniała ich fochy, histerię i kastowe muchy w nosie, w realu te same. BEZ KIJA NIE PODCHODŹ. I lubianą w środowisku fałszywą świadomość. Że jedno myślisz, że myślisz, a co myślisz naprawdę, to się może okaże, jeśli kiedyś wyjdziesz z roli. Zawód w końcu oparty na udawaniu, na robieniu scen, więc ta umiejętność jakoś wchodzi w żyły i już nie czujesz, kiedy pajacujesz. To oczywiście nie dotyczy wszystkich, ale tych, co dotyczy, to ich się pamięta. Pojazd Bernharda ze sztuki "Komediant" raczej nie jest przesadzonym hejtem, tylko SZCZERĄ PRAWDĄ. Proszę się nie gniewać, że na koniec festiwalu "zwracam" niczym koteł kłaki, których się nałykał, od następnego akapitu już będzie na słodko, deserek, wyniki. Więc miejmy to z głowy, cytując klasyczkę z głębokich najntisów: fuck off, nienawidzę was. Mogę tak powiedz