- Komedia to nie jest mniej ambitny repertuar, czy "gorszy" gatunek teatru. Chciałabym, żeby recenzenci do nas zaglądali. Nie boję się krytyki. Chciałabym czytać konstruktywne recenzje na temat moich przedstawień - mówi Marta Żmuda Trzebiatowska, aktorka Teatru Kwadrat w Warszawie.
Kiedy pojawił się u Ciebie pomysł, by zostać aktorką? - Marzyłam o tym, by zostać aktorką już jako mała dziewczynka. Później, gdy byłam starsza i dojrzalsza zrozumiałam, że ważnym elementem tego zawodu jest szczęście. I zaczęłam na wszelki wypadek szukać planu B. Postanowiłam więc w liceum pójść do klasy o profilu matematyczno-fizycznym. Marzenie z dzieciństwa było jednak na tyle silne, że postanowiłam zdawać do szkoły teatralnej. Jak wspominasz studia na Akademii Teatralnej w Warszawie? - To był dla mnie i wspaniały i trudny czas. Przeprowadzka do Warszawy dla człowieka z małego miasta jest dużym przeżyciem. Pierwszy rok na wydziale aktorskim jest rokiem selekcyjnym i czuć wtedy oddech konkurencji. Jestem osobą, która nie lubi rywalizować. Kiedy po pierwszym roku okazało się, że nikogo z nas nie wyrzucono, staliśmy się dla siebie bardziej otwarci. Zrobiło się przyjemniej. Od drugiego roku zaczęłam już pracować, zagrałam w