EN

7.12.2016 Wersja do druku

Czarna procesja i inne tajemnice

Być miłośnikiem czy wręcz fanem Bułhakowa oraz "Mistrza i Małgorzaty" nie jest w Polsce czymś oryginalnym. Czasem jednak mam wrażenie, że autor powieści niczym kot Behemot lubi płatać figle swoim wyznawcom - pisze Jan Bończa-Szabłowski w Rzeczpospolitej.

Tomasz Mann napisał, że talent to umiejętność posiadania losu. Los artysty najpełniej dokonuje się w jego dziele. Najlepszym tego dowodem jest "Mistrz i Małgorzata". Opus magnum Michaiła Bułhakowa, pisane bez nadziei na publikację i niegdyś mocno cenzurowane, a dziś zgodnie wymieniane jako jedna z najważniejszych powieści XX wieku na świecie. W Polsce właśnie pojawiły się jej dwa kolejne tłumaczenia. W obu przypadkach autorami są wielcy entuzjaści Bułhakowa. Współpracujący niegdyś z Andrzejem Drawiczem Grzegorz Przebinda zaangażował do pracy całą rodzinę: żonę Leokadię i syna Igora, drugi przekład to dzieło Krzysztofa Tura, dla którego twórczość Bułhakowa jest pasją życia. Spora część sztuki pisarskiej Bułhakowa skupia się na tym, by się nie dać przyszpilić, tańczyć między aprobatą a szyderstwem, realnością a fantastyką, kulturą wysoką a kinem czy kabaretem, chrześcijaństwem a satanizmem. Tak pisał Jan Gondowicz w rece

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Czarna procesja i inne tajemnice

Źródło:

Materiał nadesłany

Rzeczpospolita online/2.12

Autor:

Jan Bończa-Szabłowski

Data:

07.12.2016