EN

10.11.2016 Wersja do druku

Zielona Góra. Spowiedź emigranta w Lubuskim

- To gorzki obraz emigracji i gorzki obraz świata z perspektywy autsajdera. W naszej realizacji nie ma mowy o teatrze, to raczej swoisty "antyteatr". Wierzymy, że tak mocniej dotrzemy do odbiorcy - mówi Lech Mackiewicz, reżyser monodramu "Ja i Beatrix". Gra Marek Sitarski.

Monodram "Ja i Beatrix", opowieść o polskim emigrancie, napisał Jerzy Szafjański, który sam wyjechał przed laty do Australii. Spędził tam 34 lata. - Czy to moja osobista historia? Nie, bardziej wynik wnikliwych obserwacji - opowiada autor tekstu. Akcję monodramu osadził właśnie w Australii. Podkreśla, że nie bez znaczenia są tu australijskie "nieskończenie puste przestrzenie, oddalone od reszty świata". Polak jak Raskolnikow Bohaterem monodramu jest Polak, pozbawiony głębszych refleksji nieudacznik. Jego rutyną stało się wypełnianie wniosków o zasiłki i podglądanie kobiet na pobliskiej plaży. Szafjański porównuje go do Raskolnikowa ze "Zbrodni i kary", któremu trudno znaleźć wartości inne niż zaspokojenie własnych potrzeb. Przekonanemu, że absurdalna zbrodnia niekoniecznie musi zostać ukarana. - Historia anonimowego Polaka ma posłużyć za głos sprzeciwu wobec świata pełnego znieczulenia, egoizmu i uczuciowej pustki - tłumaczą twórcy sp

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Premiera w teatrze: "antyteatralny" monodram Sitarskiego

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza Zielona Góra online

Autor:

pn

Data:

10.11.2016