W poniedziałek, w rocznicę śmierci Zdzisława Jaskuły, przy ul. Wschodniej 49 odsłonięto poświęconą mu tablicę pamiątkową.
Odsłoniły ją Sława Lisiecka, wdowa po poecie i byłym dyrektorze Teatru Nowego, z córkami i wnuczką.

- Nie wiem, co by na to powiedział Zdzisław. Prawdopodobnie że ma nadzieję, że za chwilę zamalują ją jacyś grafficiarze - żartowała Lisiecka. - Nie wiem też, co powiedzieliby Reymont i Piłsudski, którzy mają na tej ulicy mniejsze tabliczki. Ktoś powiedział, że są już pewnie w trakcie lektury "Maszyny do pisania" i "Widziane ze Wschodniej". Może nie wezmą Zdzisławowi za złe megalomanii, nie wynikającej zresztą z jego winy. Do podziękowań Lisiecka dołożyła "trochę dziegciu". - Zapomniano o zasadzie de mortuis nihil nisi bene. Dochodzą do mnie głosy, że teatr Zdzisława miał niską frekwencję, że nie zabiegał o dotacje zewnętrzne, że działał jak dom kultury. Chcę temu zaprzeczyć - mówiła. - Kiedy Zdzisław obejmował Teatr Nowy pięć lat temu, wydobywał go z zapadni, z absolutnej ruiny. Metodą ewolucji dokonał rzeczy sporych. Podniesienie frekwencji z 34 do 84 procent to chyba sukces, nie tylko na łódzkie, ale na polskie warunki. Pre