EN

25.10.2016 Wersja do druku

W szklanej kuli. Teatr publiczny oczami rzemieślników teatralnych

"To już nie jest mój teatr" - to gorzkie stwierdzenie słyszałam w ostatnim czasie niepokojąco często - pisze Zofia Smolarska w miesięczniku Teatr.

Kiedy piszę te słowa, trwają intensywne przygotowania do październikowego Kongresu Kultury. W ostatnim czasie wiele dyskutuje się o tym, jakiej kultury potrzebujemy oraz co wymaga naprawy i ochrony. Ktoś niedawno rzucił hasło powtórzone potem przez Agnieszkę Glińską na Kongresie Kobiet: "Dla teatru publicznego warto ginąć". Jest jednak wielu takich, którzy - mimo iż przepracowali w teatrze kawał życia i oddali mu serce - nie dołączą do tego straceńczego szeregu. I nie dlatego, że jest im wszystko jedno. Nie pójdą, ponieważ właśnie "to już nie jest ich teatr". Akt zerwania Przez ostatnie pół roku prowadziłam wywiady ze ślusarzami, stolarzami, modelatorami, malarzami teatralnymi, krawcami i krawcowymi, konstruktorami lalek, szewcami, tapicerami, charakteryzatorkami i perukarkami, realizatorami dźwięku i światła oraz brygadierami sceny i montażystami. Rozmawiałam w sumie z osiemdziesięcioma czynnymi i emerytowanymi rzemieślnikami i technikami

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

W szklanej kuli. Teatr publiczny oczami rzemieślników teatralnych

Źródło:

Materiał nadesłany

Teatr nr 10 online

Autor:

Zofia Smolarska

Data:

25.10.2016