EN

10.10.2016 Wersja do druku

Jak się nie ma, co się lubi

"Wielka księżna Gerolstein" Jacques'a Offenbacha w reż. Piotra Bikonta w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Pisze Izabella Adamczewska w Gazecie Wyborczej - Łódź.

Dawno nie widziałam w teatrze realizacji tak niespójnej i pozbawionej przewodniej myśli reżyserskiej. "Wielka księżna Gerolstein" to kolejna, po "Cyranie", rozczarowująca przedstawienie Teatru Muzycznego. "Armia to wielka farsa" - mówi Fryc, bardzo daleki kuzyn Szwejka, który najpierw musi wykonywać idiotyczne rozkazy i pełnić wartę, "żeby nikt nie ukradł kawałka polany", a potem z miłosnego mianowania znienacka zostaje generałem. W operetce Jacques'a Offenbacha żołnierze to cymbały i opoje, a wymyślone przez nich tajne hasło brzmi "masło". Ha, ha. Może to i było śmieszne, ale w czasie powstania operetki, a zwłaszcza dla odczytujących aluzje polityczne. Co dziś zostało z "Wielkiej księżnej" oprócz muzyki? Niewiele. Może warto było pozostawić dzieło w kanonie encyklopedycznym i nie męczyć widza? Ale jeśli tytuł został wybrany, należało podjąć rękawicę i albo zrealizować "Wielką księżną" na poważnie, jako szacowną pozycję z kan

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Premiera w Operetce. Jak się nie ma, co się lubi

Źródło:

Materiał nadesłany

Gazeta Wyborcza - Łódź nr 237

Autor:

Izabella Adamczewska

Data:

10.10.2016

Realizacje repertuarowe