"Pory roku" Tsubame Kusunoki w reż. autora w Teatrze Animacji w Poznaniu. Pisze Maria Maczuga w portalu kulturapoznan.pl.
Na początku był trójkąt. Trójkąt wydał dźwięk. Dźwięk z trójkąta wydobył aktor. Spadł biały, trójkątny płatek śniegu. Dwa płatki. Trzy. Cztery. I "Pory roku" poszły jak z płatka. W spektaklu próżno doszukiwać się spójnej, rozbudowanej fabuły. Zastąpiono ją czasem - nie fizycznym, ale astronomicznym. Słońce i Księżyc rytmicznie zamieniają się rolami. Mają wpływ na to, że: pada śnieg, kiełkują kwiaty, pełzają młode gąsienice, żaby dają wieczorny koncert, przylatują bociany, kraby wygrzewają się na plaży, pada deszcz, liście żółkną i opadają, skrzy się szron. Czas zamyka się w cyklu rocznym, od stycznia do grudnia, od zimy do zimy. Powstała piękna, prosta historia. Sztuka pozbawiona jest mocnego przekazu, głębokich znaczeń, ani nawet nie skrywa niespodzianek przekłamujących rzeczywistość, mimo to urzeka. Sukces tkwi w zestawieniu ze sobą dwóch teatralnych języków, zrodzonych w odmiennych kulturach oraz estetyk