"Mama, tata, wojna i ja" w reż. Simone Thiis w Teatrze im. Andersena w Lublinie. Pisze Kacper Sulowski w Gazecie Wyborczej - Lublin
Pierwszy spektakl Teatru Andersena w nowym sezonie to kolejny głos za tym, że do teatru dla dzieci powinni częściej chodzić także dorośli. Ale do tego trzeba odwagi. Czy widzowie są na to gotowi? Inga żyje w idealnej, książkowej rodzinie. Mama, tata, ona i młodsze bliźniaki. Rodzice, jak to rodzice, czasem się pokłócą, ale za każdym razem jakoś znajdują nić porozumienia. Tylko nie wiedzieć czemu, zawsze godzą się w łazience. Inga musi wtedy pilnować rodzeństwa, żeby nie podsłuchiwało. "Na zgodę" jest też wspólne śpiewanie. Tata basem, mama sopranem, Inga i dzieciaki na swój sposób. Ten dom to wspólnota i schronienie. Tutaj nawet muchy czują się bezpiecznie. Zupełnie inny świat widać w telewizorze. Oślepiające wybuchy, przerażające krzyki, serie wystrzałów. Wojna. Wszędzie wojna. Całe szczęście, że na pilocie jest guzik z napisem "off". Zakładnicy, jeńcy, posłańcy W końcu dochodzi do kłótni, po której rodzice nie zamyka