>>> Równie niewybredną chociaż z innych powodów - zabawą jest przedstawienie "Bałałajkina i spółki" Sergiusza Michałkowa w Teatrze Dramatycznym. Michałkow napisał tę sztukę na motywach satyrycznej powieści jednego z klasyków satyry rosyjskiej Michała Sałtykowa-Szczedrina. A reżyser przyrządził to w gęstym, "aluzyjnym" sosie, serwując natrętnie "na widownię" to wszystko, co wydawało mu się "a' propos" i aktualne. Początkowo to nawet bawi, ale jeśli skecz trwa pięć kwadransów (pierwsza część przedstawienia) to przedstawienie zaczyna nużyć. Druga cześć jest nieco krótsza, ale też również płaska. Z ostrza satyry, goryczy i gryzącej drwiny Sałtykowa-Szczedrina, zostały tylko łechtające "śmichy-chichy". Szkoda! Tym bardziej, że grają lubiani, sympatyczni, sprawni aktorzy, którzy - podobnie jak w Teatrze Nowym - też byli chyba zbyt ulegli, poddając się reżyserskiej sugestii "łopatologicznego" podawania aluzji
Tytuł oryginalny
Zabawa dla niewybrednych
Źródło:
Materiał nadesłany
Słowo Powszechne nr 191