EN

20.09.2016 Wersja do druku

Dzisiaj trudno nawet powiedzieć dokładnie czym jest teatr

- Teatr grecki ostrzega nas poprzez swoich bohaterów przed najciemniejszą i może najbardziej przerażającą w nas stroną - mówi reżyser Krzysztof Warlikowski. Jego inscenizacja "Fedr" na nowojorskim New Wave Festival spotyka się z entuzjastycznym przyjęciem.

PAP: Co pana zainspirowało, aby sięgnąć po mit Fedry, który wcześniej przykuł uwagę m.in. Eurypidesa, Senekę, Roberta Garniera, Jeana Racine, czy Tony Harrisona? Krzysztof Warlikowski: Tabu tej historii polega na różnicy wieku między Fedrą a jej pasierbem, chociaż dzisiaj widzimy już takie pary na ulicy i niczemu się nie dziwimy. Wciąż pozostaje natomiast tabu matka - syn, czyli macocha i pasierb. Znamy ten mit z Eurypidesa, ewoluuje u Seneki, który ma inny punkt widzenia, do tego dochodzi rewolucja Racine'a, u którego Fedra jest już w tytule sztuki. Jeszcze później mamy współczesność, w tym "Miłość Fedry" Sary Kane. U Eurypidesa Fedra nie rozmawia z Hipolitem. Nie ma między nimi kontaktu. U Seneki już się spotykają i rozmawiają. Racine idzie jeszcze dalej. Fedra zostawia list oskarżający Hipolita. W ostatniej scenie umierając zażywszy truciznę wyznaje Tezeuszowi, że winę ponosi jedynie ona. Jest to jakby przełom w spojrzeniu na Fedrę. Kane j

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Źródło:

Materiał nadesłany

PAP

Wątki tematyczne