Pasjonatka, która zaprosiła do tańca tysiące ludzi. Wulkan energii. Przez lata chodząca wszędzie z ukochanym psem Hercusiem, którego dostała od tancerzy. 30 czerwca w Teatrze Wielkim odbył się
pożegnalny spektakl Ewy Wycichowskiej w roli szefowej Polskiego Teatru Tańca. Jaką ją zapamiętamy? - pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.
Mam w głowie taką scenę sprzed kilku lat: leżę plackiem na podłodze, podczas letnich warsztatów Polskiego Teatru Tańca. Mam ewidentne zakwasy. Nagle do sali wchodzi "duch sprawczy" całego przedsięwzięcia - Ewa Wycichowska [na zdjęciu]. Wszystkich serdecznie wita. I jak tu się skarżyć, że boli? Wiem, że tego dnia Ewa Wycichowska obeszła ze swoim uśmiechniętym "dzień dobry" także inne sale, w których odbywały się tamte warsztaty tańca (gdzieś za ścianą swoje siódme poty na zajęciach z tańca dla grupy 50+ wylewała moja mama, gdzie indziej - moje koleżanki). To był pierwszy raz, kiedy postanowiłam wziąć udział w tej imprezie jako uczestniczka. Poruszać się, ale też spojrzeć na fenomen warsztatów od środka, wyjść z roli dziennikarki piszącej, że coś ważnego się w mieście dzieje, że przyjechały setki ludzi, które robią razem coś fajnego. Uczestnicy Dancing Poznań wychodzą ze swoich codziennych ról co roku od ponad 20 lat. Wra