- Teatr ucieka przed zamknięciem w definicję, jak biały królik przed Alicją. Czasami już ci się wydaje, że go masz, ale po chwili okazuje się, że masz ręce puste - mówi Justyna Sobczyk w rozmowie z Grzegorzem Giedrysem w Gazecie Wyborczej - Toruń.
Grzegorz Giedrys: Skąd się wzięła nazwa "Teatr 21"? Justyna Sobczyk: Zespół Downa. Trisomia 21. Na 21. parze chromosomów występuje jeden chromosom więcej. Ciekawi mnie, co ten naddatek wnosi do teatru. "Teatr 21 wnosi głęboką refleksję nad innością. Mówi o prawie do bycia innym i do posiadania własnego miejsca w społeczeństwie" - tak o teatrze, który prowadzisz w Warszawie, pisał Tadeusz Sobolewski w "Wyborczej". - Wierzę, że każdy w społeczeństwie ma swoje miejsce. Nie możemy być wolni, jeśli z osoby, która jest blisko nas, uczynimy niewolnika. I nie dotyczy to tylko ludzi z niepełnosprawnościami. To kwestia dużo szersza. Każdy ma prawo do swojej obecności w społeczeństwie. Jestem zdania, że teatr potrzebuje różnorodności, bo wtedy ma okazję odkryć swoje nieodkryte potencjały, możliwości, jakości i tak analogicznie widzę tę kwestię w społeczeństwie. W Polsce działa wiele grup teatralnych, które powstały podczas warsz