EN

12.04.1992 Wersja do druku

Mazepa czyli czterech na jedną

Najgorsza jest scenografia. Ani to styl, ani pomysł, raczej karykatura jed­nego i drugiego. Proszę sobie wyobrazić czarną salę kolumnową, gdzie kolumny ktoś potraktował siekierą niczym drzewa przeznaczone na ścięcie. Z kilku kolumn zostały same kikuty, inne przecięto na różnej wysokości, a jeszcze inne tylko napoczął ostrym narzędziem jakiś mania­kalny drwal. W dodatku miejsca nacięć i przecięć pomalowano na złoto. Ki czort? Jakaś piekielna zaiste metafora w tym jest ukryta, której rozgryźć do dziś nie mogę. Skutek taki, że styl przedstawienia za­wieszony jest poza czasem i przestrzenią. Ni to wiek XVII (czas akcji "Mazepy"), ni XIX (czas powstania dramatu), ni wresz­cie XX, kiedy rzecz wystawiono. Nie upie­ram się, żeby zaraz wszystko przygważdżać do kalendarza. Jeśli jednak w dodat­ku ta ponad- czy pozaczasowa metafora lasu-pałacu jest mętna jak Wisła pod Wa­welem, to doprawdy czegoś tu nadużyto. Ja wiem, że scenografowie mają ambi

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Mazepa czyli czterech na jedną

Źródło:

Materiał nadesłany

Tygodnik Powszechny nr 15

Autor:

Tadeusz Nyczek

Data:

12.04.1992

Realizacje repertuarowe