Jej debiutancki spektakl, "Ewelina płacze", zrealizowany w TR Warszawa, będzie można w tym roku obejrzeć na festiwalu Open'er. - Faktycznie jest to inny świat. Ale raczej spodziewamy się, że będzie lot - mówi reżyserka Anna Karasińska.
Przemysław Gulda: Przyszłaś do teatru z kina, tłumacząc to głównie tym, że w filmie brakowało ci miejsca na pracę z ludźmi. Czy praca w teatrze przyniosła ci to, czego oczekiwałaś? Anna Karasińska: Tak, rzeczywiście, praca w teatrze jest dla mnie bardzo spełniająca. Wszystko powstaje w praktyce i jest na to czas. Najbardziej podoba mi się, że jest dużo "robienia" a mało "mówienia o robieniu". Nie trzeba dwa lata omawiać tego samego pomysłu z rozmaitymi, pełnymi wątpliwości osobami i odbyć tysiąca spotkań po to, żeby potem mieć parę dni na realizację. Co za ulga. Ale czy jest coś, co wyniosłaś z kina, a teraz wykorzystujesz w teatrze? - Korzystam ze wszystkiego, czego do tej pory udało mi się nauczyć i zrozumieć w ogóle w życiu. Ale oczywiście - tak, mam wykształcenie, jestem reżyserką filmową. To, że jestem po szkole filmowej chyba powoduje, że użycie projekcji multimedialnej nie wzbudza we mnie aż tak niepohamowanego ent