Wśród serdecznych przyjaciół - psy zająca zjadły. Tym cytatem z bajki Ignacego Krasickiego w jakiś sposób można podsumować koniec dyrektorowania Tadeusza Serafina w Operze Śląskiej - pisze Marcin Hałaś w Życiu Bytomskim
Bo wśród przyjaciół Opery i dyrektora personalnie byli posłowie różnych opcji - tak PO, jak i PiS-u. Ale nie tylko ze względu na to pozycja Tadeusza Serafina w Operze Śląskiej wydawała się bardzo mocna. Także ze względu na niewątpliwe i spektakularne sukcesy, jakie bytomski teatr odniósł pod jego kierownictwem. A tutaj nagle - szast, prast i Urząd Marszałkowski Województwa Śląskiego nagle ogłosił: Temu panu już dziękujemy, czas na emeryturę. Wiadomo, że Serafin miał ochotę stanąć do konkursu na następną kadencję, czynił już plany, w jakiś sposób zabiegał o to. Takie rozstrzygnięcie musiało być dla niego zapewne jak kubeł zimnej wody. A jeśli prawdą jest, że o decyzji został poinformowany telefonicznie przez dyrektora Wydziału Kultury Urzędu Marszałkowskiego - czyli bądź co bądź drugorzędnego urzędnika - to na pewno nie zasłużył na potraktowanie w taki sposób. Władzom województwa śląskiego warto jednak uzmysłowić c