Co można robić w teatrze poza oglądaniem przedstawień? Okazuje się, że całkiem sporo, przynajmniej w czasie "Długiego obiegu" całodobowej akcji w Starym Teatrze - pisze Joanna Targońw Gazecie Wyborczej - Kraków.
Można na przykład coś zjeść. Ale ponieważ akcja była artystyczna (autorstwa Anny Królikiewicz), a nie kulinarna, jedliśmy na półpiętrach klatki schodowej, w półmroku i hałasie wielkich dmuchaw (używanych w "Orestei" Klaty). Tu kawałeczek kiszonego fenkułu z łyżek zawieszonych na ścianie, tam wyrafinowaną sałatkę z ziaren popijaną dziwnym płynem. Walka w spodenkach Wzrok i słuch nam odebrano, mieliśmy skupić się na smaku. Warto było, choć porcyjki malutkie, do smakowania, nie objadania się. Można było się zrelaksować, bo Rafał Urbacki na kwadrans zamknął nas w białym pokoju, gdzie w półmroku po suficie powoli przelewały się psychodeliczne projekcje, a performerki operowały kolorowymi światełkami. Można było na podwórku wpatrywać się w "las", czyli nastrojowo podświetlone rośliny zamknięte w pionowym szklanym akwarium, ale czy ktokolwiek przez to "osiągnął zen" (co sugerowali twórcy: Szpecht/Haudek/Czupkiewicz), śmiem wą