"The Turn of the Screw" (Dokręcanie śruby) Benjamina Brittena w reż. Natalii Babńskiej w Operze na Zamku w Szczecinie. Pisze Jacek Marczyński w Rzeczpospolitej.
Szczecińskie "Dokręcanie śruby" uświadamia, jak wielu fascynujących arcydzieł ze świata nie zna polski widz. Musiało minąć ponad 60 lat, by wreszcie Opera na Zamku w Szczecinie zdecydowała się wystawić utwór Benjamina Brittena, wielkiej postaci XX-wiecznej sztuki, którego cały dorobek sceniczny jest u nas lekceważony. Gdybyśmy chcieli szukać przyczyn, nasuwa się jedno spostrzeżenie. Dyrektorzy teatrów sądzą, że polska publiczność nie dorosła do finezyjnej, inteligentnej muzyki Brytyjczyka. W przypadku tej opery kłopot zaczyna się zresztą już przy tytule. "Dokręcanie śruby" nie brzmi atrakcyjnie, Britten nie zajmował się perypetiami ślusarza. W oryginale "The Turn of the Screw" jest idiomem oznaczającym stan narastającej presji, coraz groźniejszego koszmaru. Polski przekład opowiadania Henry'ego Jamesa, które zainspirowało kompozytora, zatytułowano "W kleszczach lęku". Intrygująco, ale i pretensjonalnie. Ta opera jest niesłychanie angie