- Dopiero kilka dni temu otrzymaliśmy szczegółowe wytyczne [dotyczące wymogów licencyjnych]. Wtedy dowiedziałam się, czego nie można nam robić, chociaż spektakl był już praktycznie gotowy. Okazało się, że by móc wystawić "Noc Iguany", aktorzy nie mogą się podczas spektaklu rozbierać i nie można zamieniać postaci płcią, czyli postaci żeńskich nie mogą grać mężczyźni i na odwrót. Na szczęście oba te wymogi spełniamy - mówi Pia Partum, reżyserka "Nocy iguany", której premiera odbędzie się dziś na Scenie Kameralnej Teatru Wybrzeże w Sopocie.
Łukasz Rudziński: "Noc Iguany" nie należy do najpopularniejszych sztuk Tennessee Williamsa. Większą sławę zyskały "Tramwaj zwany pożądaniem", "Kotka na gorącym blaszanym dachu" i "Słodki ptak młodości". Co szczególnie zainteresowało panią właśnie w tym dramacie? Pia Partum [na zdjęciu]: Zafrapowała mnie forma współczesnego moralitetu bardzo subtelnie schowanego pod pozornie zwykłym, rodzajowym tekstem. Współczesny człowiek często łaknie duchowej przestrzeni. Takiej przestrzeni, która daje oddech i sprawia, że można zastanowić się głębiej nad tym, do czego zmierza nasza zwykła codzienność. Tekst Williamsa daje taką przestrzeń, jest w nim to zresztą napisane wprost. Razem ze scenografką nie trzymamy się co prawda scenerii zaproponowanej przez autora - wprost nawiązującej do tradycji moralitetu, ale dajemy jej ekwiwalent. Zrezygnowałyśmy z mansjonów - na rzecz wysokiej góry, nad którą rozpościera się meksykańskie, tropikalne niebo.