- Kiedy wychodzimy z teatru, który jest rodzajem azylu, i patrzymy na świat, pytamy: co my robimy właściwie? Co to ludzi będzie obchodziło, kiedy wokół są ofiary zamachów, świat staje na głowie... - mówi Jerzy Schejbal, aktor Teatru Polskiego w Warszawie w rozmowie z Tomaszem Miłkowskim na stronie AICT.
Jest pan właśnie po próbie w warszawskim Teatrze Polskim. Co to będzie? - Robimy sztukę "Dekameron ukraiński", rzecz o ludowej proweniencji. To kompozycja dosyć frywolnego tekstu, opartego na seksie, miłości, dywagacjach na temat śmierci. Historia popa, chłopa i jego żony. Pojawia się też anioł i szatan, do tego dopisane są przepiękne ukraińskie pieśni ludowe. Jesteśmy dopiero na pierwszym etapie, czytamy, analizujemy. To jest dosyć dowcipne i frywolne, ale na pierwszy rzut oka - reżyser chciałby, żebyśmy się dokopali głębiej, do refleksji nad sensem życia. Myślę, że to może być dosyć ciekawe doświadczenie. Paradoksalnie, kiedy to próbujemy i słuchamy świata dookoła, zastawiamy się, jak to się będzie rymowało z otoczeniem. Kiedy wychodzimy z teatru, który jest rodzajem azylu, i patrzymy na świat, pytamy: co my robimy właściwie? Co to ludzi będzie obchodziło, kiedy wokół są ofiary zamachów, świat staje na głowie... To rodzi p