- Czasem nie udaje się jakieś przedstawienie - to oczywiście smutne. Ale oglądanie szlachetnego przedstawienia, które jest grane na dużej scenie dla dwudziestu osób - to byłby dla mnie dramat - mówi Andrzej Seweryn, aktor i dyrektor Teatru Polskiego w Warszawie.
Andrzej Seweryn: "Ikona teatru tradycyjnego" wita pana w Teatrze Polskim! I pyta: po co panu taka ostrość w niektórych tekstach o naszym teatrze? Witold Mrozek: Taka praca recenzenta - wyostrzamy sądy. - Rozmawiałem kiedyś ze znanym krytykiem, pana kolegą po fachu, który zaatakował mnie brutalnie w swojej recenzji. Mówię mu: "Jest pan dorosłym, wykształconym człowiekiem, po co panu ta agresja? Nie zmuszam pana do kochania mojej pracy; ja też nie kocham wszystkiego, co robię...". I wtedy on wyznał: "Wie pan, my, krytycy, jesteśmy w stanie zabić matkę za dobre, efektowne wyrażenie!". Przerażające. Tak więc - nie zabijajcie matek, nie zabijajcie ojców! To naprawdę nie ma sensu. Pan się przedstawił jako "ikona teatru tradycyjnego"... - ...przecież to pańskie słowa, które czytałem niedawno... ...ale chodził pan na tai chi do awangardowego teatru Akademia Ruchu. - O! Zabawne, skąd pan to wie? Przygotowuję się. - Przygodę z tai ch