EN

25.10.1999 Wersja do druku

Krwawa uczta ofiarna

Wrocławski Teatr Współczesny zamienił się na sobotni i nie­dzielny wieczór w ko­ściół. A to wszystko za sprawą przedstawie­nia "Moja wątroba jest bez sensu albo za­głada ludu" szczeciń­skiego Teatru Współczesnego w reżyserii Anny {#os#4013}Augustynowicz{/#}. Kurtyna w tym przed­stawieniu nie była po­trzebna. Przed oczami widzów pojawił się tryp­tyk, z którego wynu­rzyli się współcześni święci. Swoje kwestie wypowiadali na stole ofiarnym. Balaski, które można odnaleźć w klasycznej zabudo­wie świątyni, odgra­dzały ich od widowni. Jednak przybyli na tę uroczystość mogli uczestniczyć we "wspólno­cie świętych obcowania". Był to kościół niezwykły, można powiedzieć, że był profanacją klasycznie poj­mowanego kościoła. Święci ze spektaklu po­winni raczej zginąć w pie­kle, a nie zostać wyniesieni na ołtarze. Kaleki Herr­mann Robak, który marzy o karierze malarza, wierci matce dziurę w głowie i ob­rzuca wyzwiskami, a

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Krwawa uczta ofiarna

Źródło:

Materiał nadesłany

Słowo Polskie nr 250

Autor:

Magda Wojciechowska

Data:

25.10.1999