EN

1.02.1999 Wersja do druku

Współczesność

Gdybym nie musiała pisać o teatrze, pewnie dawno przestałabym tam chodzić. Zrobiło to już wielu niegdyś zapalonych widzów, dla któ­rych przestał on już dawno być miejscem szcze­gólnych doznań czy wzruszeń. Nad oglądanie przedstawień przedkładają dziś słuchanie mu­zyki, lektury lub pracę własną, wcale nie dla­tego, że się tak zestarzeli, tylko żal im czasu na trzeciorzędne farsy, eksperymenty z klasyką, na pochylanie się nad umęczoną duszą artysty, składanki piosenek i tym podobne atrakcje. Wolność to możliwość wyboru, powiadają i konsekwentnie omijają teatr. Widz może być na przedstawieniu statysty­cznie, krytyk musi osobiście, skoro więc wybra­łam sobie taki zawód, nie mam wyjścia. Oglą­dam spektakle, czasem dwa, trzy tygodniowo lecz rzadko opuszczam przybytek Melpomeny z poczuciem sensownie spędzonego wieczoru. Przeważnie żal mi zmarnawanych szans, jakie zawierał tekst dramatu, czasem współczuję dobrym aktorom, że męcz

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Współczesność

Źródło:

Materiał nadesłany

Twórczość nr 2

Autor:

Elżbieta Baniewicz

Data:

01.02.1999