Gdy Jerzy Łukosz napisał "Grabarza królów" w drugiej połowie lat dziewięćdziesiątych, dopatrzono się w jego dziele prowokacji. Czy dziś, po latach, budzi ono tyle samo kontrowersji? Spektakl w reżyserii Janusza Stolarskiego będzie ostatnim, jaki zostanie zaprezentowany w starej siedzibie Sceny Roboczej, 31 marca.
"Grabarz królów" to historia polskiego emigranta, który po wprowadzeniu stanu wojennego trafia do zachodnich Niemiec. Jest tzw. "męczennikiem ze Wschodu", który szuka dla siebie nowego miejsca. Na początku wydaje mu się, że status uchodźcy mu w tym pomoże, jednak szybko przekonuje się, że konkurencja nie śpi. Pracuje m.in. jako ogrodnik, ale ima się również wielu innych zajęć. W końcu rozpoczyna pracę w krematorium. Premiera monodramu "Grabarz królów" w reżyserii Mirosława Kocura odbyła się podczas festiwalu Maski w 2001 roku. W rolę emigranta wcielił się wówczas Janusz Stolarski. Jak zapewniali twórcy, nie miał być tylko monologującym aktorem, ale gospodarzem spotkania. Miał zapraszać widzów do wspólnej rozmowy. Artysta znalazł sposób na wciągnięcie widza do tej gry. Spektakl stał się też punktem wyjścia do jego dalszych poszukiwań teatralnych. Trzy lata później Stolarski wyszedł z "Grabarzem..." na ulicę, w miasto. Zdaniem Moni