EN

21.03.2016 Wersja do druku

Rozterki i czuwający Pan B.

- To jak terapia, nie tylko dla widzów, ale i dla aktorów - o sztuce "Boże mój!" wystawianej w Mazowieckim Instytucie Kultury mówią odtwórcy głównych ról: Dorota Landowska i Andrzej Mastalerz.

Sztuka "Boże mój!" jest wyjątkowa. Otóż niejaki pan B. przychodzi do psychoterapeutki. Niby nic w tym niezwykłego, a jednak... Andrzej Mastalerz: Podstawowe pytanie brzmi, kim jest pan B. i jaki ma ukryty plan w związku z tą wizytą. Dorota Landowska: Sztuka zaczyna się nieco kryminalnie, nie wiadomo, o co chodzi. Nie wiadomo, czy bohaterowie żyją, czy ktoś jest poszukiwany, czy za chwilę nie zdarzy się coś wstrząsającego. Jest dość zagadkowo i niebezpiecznie. A tak naprawdę jest to ciepła opowieść o poszukiwaniu sensu życia. Bo przecież do terapeutki przychodzi Pan Bóg, żeby zrobić psychoterapię jej, a nie sobie. Pod pozorem własnych kłopotów, pojawia się, by rozwikłać największe problemy jej życia. I On jej to życie ratuje. To pytanie do Pana. Jak to jest być Bogiem w teatrze, na scenie? Andrzej Mastalerz: To jest misja niemożliwa, tego nie da się zagrać. Tutaj nas broni konwencja. To jest jakieś wyobrażenie tej postaci, któr

Zaloguj się i czytaj dalej za darmo

Zalogowani użytkownicy mają nieograniczony dostęp do wszystkich artykułów na e-teatrze.

Nie masz jeszcze konta? Zarejestruj się.

Tytuł oryginalny

Rozterki i czuwający Pan B.

Źródło:

Materiał nadesłany

Polska Metropolia Warszawska nr 23

Data:

21.03.2016